Kolejnym punktem programu podczas naszej wakacyjnej wyprawy było miasto Dęblin i znajdujące się w nim Muzeum Sił Powietrznych. Do Dęblina dojechaliśmy z samego rana po pysznym śniadanku. Nocowaliśmy w świetnych warunkach w pobliskich Puławach, na Marinie, która jest świeżo oddana po remoncie z dotacji unijnej.
Do Muzeum łatwo trafić, gdyż znajduje się ono na obrzeżach lotniska. Przy wejściu miła niespodzianka – wstęp bezpłatny. Trafiliśmy do muzeum we wtorek – czyli dzień, w którym nie są sprzedawane bilety. Tu warto pamiętać o tym, żeby nie wybrać się tam w poniedziałek – wtedy muzeum jest nieczynne.
W pozostałe dni bilety nie są strasznie drogie, bo bilet rodzinny kosztuje 20PLN, a z Kartą Dużych Rodzin nawet 12PLN.
Zwiedzamy Muzeum Sił Powietrznych
Muzeum jest całe na powietrzu (nie licząc namiotów). Eksponatami są samoloty, śmigłowce i sprzęt używany przez siły powietrzne (jak samochody z radarami, wyrzutnie rakiet ziemia powietrzne).
Każdy z eksponatów posiada obszerny opis. Przechodząc obok samolotu wiemy jakie było jego przeznaczenie, jakie miał osiągi, w jakich latach służył w wojsku i jakie miał uzbrojenie.
Informacje o niektórych parametrach były szokujące. Większość przedstawionych jednostek latających była z lat 60-tych i 70-tych, w większości produkcji radzieckiej. Do samolotów wchodzić nie było można – pozostało więc jedynie oglądanie z zewnątrz. W namiotach umieszczono np. sprzęt lokalizacyjny, radary, symulatory, rakiety. Zwiedzając więc można zapoznać się kompleksowo z tym co lata nad nami i co służyło do obsługi lotów.
Muzeum to jest świetnym miejscem edukacyjnym dla dzieci. Dzieci mogą więc zobaczyć naocznie samolot z bliska. A rzadko kiedy jest ku temu okazja.
Jako urozmaicenie – nad głowami przelatywały śmigłowce i samoloty. Był świetny klimat.
Część muzeum była jeszcze w budowie – to duża hala, w której trwały jeszcze prace budowlane. Gdy skończą budowę muzeum będzie powiększone o dodatkowe przestrzenie.