Trips With Kids

Jajce

Jajce – wodospady

Jajce – piękna miejscowość w Bośni i Hercegowinie była naszym kolejnym punktem noclegowym. Ale najpierw trzeba się tam dostać.. Jesteśmy póki co nad Balatonem na Węgrzech.

Poranek

Z samego rana po przebudzeniu dzieci wołały nam, że koniecznie chcą jeszcze pobawić się w basenie. Zgodziliśmy się. Po kąpieli zjedliśmy śniadanie, następnie wybraliśmy się na zakupy spożywcze do Lidla w miejscowości Keszthely. I w drogę!

Trasa do Bośni i Hercegowiny

Przed nami 2 i pół godziny w trasie by dostać się do granicy węgiersko-chorwackiej. Trasa prowadziła nas lokalnymi drogami, więc jechaliśmy dość wolno ze względu na ograniczenia prędkości. Granicę przekroczyliśmy w miejscowości Barcs. Przejściem granicznym był most na rzece Drawa. Czekała nas tu pierwsza podczas naszej trasy kontrola paszportowa. Chorwacja nie należy do strefy Schengen i nie można po prostu przejechać z kraju do kraju.

Tego dnia mieliśmy przekraczać granicę dwukrotnie. Pierwsza przeprawa już za nami, a kolejna to granica chorwacko-bośniacka. Tą drugą granicę przekroczyliśmy w miasteczku Stara Gradiska, gdzie przejście graniczne jest na moście przez rzekę Sawa. O ile wjechać do Chorwacji udało nam się płynnie, tak przejazd przez drugą granicą był trochę dłuższy. Już na dojeździe do mostu zaczął się korek, który rozładował się dopiero po przekroczeniu granicy.

W miejscowości Laktasi zatrzymaliśmy się na chwilę by wyciągnąć z bankomatu lokalną walutę i przygotować się na wydatki w Bośni i Hercegowinie. Obowiązuje tam waluta Marka bośniacka (marka zamienna) o kursie mniej więcej 1 KM to 0.5 EUR. A pierwszym wydatkiem był zakup świeżych owoców na straganie przy drodze – w tym arbuza, który pamiętamy z powodu wyjątkowej słodkości. Zatankowaliśmy też samochód, bo w Bośni paliwo jest o wiele tańsze niż w sąsiadujących krajach.

Kolejnym miasteczkiem na trasie była Banja Luka, a tuż za nią wjechaliśmy w kanion rzeki Vrbas. I zaczęły się widoki zapierające dech w piersi.

Trasa wiodła z górki, wzdłuż rzeki, serpentyną zakrętów, odcinkami wydrążonymi w skałach. Odcinek wymagający uwagi, ale widać było że dla lokalnych kierowców nie stanowił problemów i jechali bardzo odważnie. Po chwili dotarliśmy do miejscowości Jajce – celu naszej trasy tego dnia.

Jajce

W Jajcach (chyba tak to trzeba odmienić) znajduje się przepiękny wodospad na rzece Pliva. To miejsce, które bardzo często umieszczane jest na pocztówkach z Bośni i Hercegowiny, więc nic dziwnego że przyciąga tu tłumy turystów. Wstęp na taras u stóp wodospadu jest biletowany, a parkingi są płatne w parkomatach. Warto zobaczyć na własne oczy jak woda spada z wysokości 22 metrów. 

Po obejrzeniu wodospadu udaliśmy się na kemping w tej samej miejscowości – Autocamp Plivsko Jezero. Kemping ten zlokalizowany jest nad krystalicznie czystym jeziorem. Tak czystej wody w jeziorze chyba nigdy wcześniej nie widzieliśmy. 

Wieczór spędziliśmy na kempingu, gdzie spróbowaliśmy kuchni bośniackiej. Zaskoczeni byliśmy tym jaki spokój mają wszyscy dookoła. Z niczym się nie spieszyli.

Jajce słyną też z drugiej atrakcji – z małych drewnianych młynów wodnych. Dotarliśmy tam następnego dnia rano, tym razem pieszo w ramach spaceru. Zwiedzanie skansenu młynów jest bezpłatne. Malutkie domki kryjące w sobie mechanizmy młynów rozstawione są na rzece, a pomiędzy nimi rozciąga się pomost. Dzieci z ciekawością chciały zobaczyć wnętrze każdego z nich.

Była niezwykle ładna pogoda, więc postanowiliśmy skorzystać z polecanego przez właściciela kempingu miejsca do kąpieli. Mowa o tamie na rzece, która połączona jest z kąpieliskiem. Miejsce to nazywa się Kupaliste Brana. Jest rewelacyjne. Na kąpieli spędziliśmy całe przedpołudnie. Fajnie jest wpleść coś nieplanowanego w plan dnia.

Trasa w liczbach: 274 km, 5h