Dotarliśmy na północno-wschodni kraniec Polski. W rejonie wsi Stańczyki podjechaliśmy zwiedzić zabytkowe Mosty w Stańczykach zwane także Akweduktami Puszczy Romnickiej.
Kiepojcie
Przed przyjazdem do Stańczyków po drodze mijaliśmy miejscowość Kiepojcie. Tam znajduje się dużo mniejszy i mniej znany most, ale także warty zobaczenia. Pod mostem droga polna, na moście kursował kiedyś pociąg, a obecnie nie ma już nawet torów. Wstęp na most jest zabroniony, można jedynie wspiąć się po zboczu nasypu by zobaczyć most u góry.
Mosty w Stańczykach
Główna atrakcja, czyli mosty w Stańczykach to dwa bliźniacze mosty o konstrukcji 5 przęsłowej. Mają długość 180m i wysokość do 36m. Pod mostami przepływa rzeka Błędzianka. Mosty te powstały w latach 1912 – 1914 (część północna) i 1923-1926 (część południowa) jako część nieistniejącej już dziś linii kolejowej łączącej Gołdap z Żytkiejmami. Konstrukcja mostów przypomina rzymskie akwedukty. Są to najwyższe mosty w Polsce.
Zastanawiające jest miejsce w którym mosty stoją. Budowa trasy kolejowej kilkaset metrów dalej na południe umożliwiłaby ominięcie tak trudnych przepraw (teren tam jest dużo bardziej płaski). Chodziło chyba o to by pokazać siłę niemieckiej myśli technicznej, a projektanci zdaje się specjalnie wybrali najtrudniejszy teren, by go pokonać.
Mosty pełniły funkcje mostów kolejowych. Był to główny punkt komunikacyjny z Litwą. Kursowały tu zarówno pociągi towarowe transportujące drewno z pobliskich lasów oraz pociągi osobowe, które przewoziły turystów. W latach 40-tych zwożono tędy kamienie z Litwy na budowę głównej kwatery Hitlera – Wilczego Szańca, który widzieliśmy poprzedniego dnia.
Linia kolejowa została rozebrana w 1945 roku przez Armię Czerwoną.
Obecnie mosty stanowią atrakcję turystyczną i są wykorzystywane przez entuzjastów sportów ekstremalnych. Odbywają się tu skoki na bungee. Teren jest własnością prywatną i wstęp jest płatny.
Zwiedzanie całości zajmuje około 30 minut. Można przejść się mostami, następnie zejść w dół schodami i przespacerować się pod mostem. Chociaż są znaki informujące o niebezpieczeństwie widać, że jest to dość popularna trasa zwiedzania. Warto wspiąć się na górę i zobaczyć widok w dół. Wiatr dmucha tam dość mocno, a konstrukcja mostu robi wrażenie.
Z ciekawostek – pierwszy raz rzuciła nam się w oczy budowa nowego szlaku rowerowego, który ma być poprowadzony wzdłuż wschodniej granicy. Szlak ten ma nazwę Green Velo. W czasie gdy jechaliśmy do Stańczyków z Gołdapu, budowano długi (na 15km) odcinek nowej drogi rowerowej wzdłuż istniejącej ulicy. Świetna inicjatywa!