Postanowiliśmy wybrać się na safari. Jak to zrobić w Danii? Okazuje się, że jest na to sposób.
Knuthenborg Safaripark
Pierwszy raz byliśmy w takim miejscu. Oceniany jako najpiękniejszy park safari Europy park należy do hrabiny Charlotte i hrabiego Knuth. Zaskoczyła nas ogromna ilość (ponad 1000) dzikich zwierząt biegających wolno na terenie parku – prawie jak na wolności. Park zwiedza się z samochodu, a zwierzęta przechodzą sobie swobodnie gdzie im wygodnie. Widzieliśmy stado bawołów, żyrafy, bizony, strusie, zebry, antylopy, nosorożce, osły, lamy, konie, wielbłądy. Każde z tych zwierząt w odległości kilku metrów od samochodu. O wyznaczonych porach odbywało się karmienie poszczególnych gatunków zwierząt.
Sam park znajduje się na ogromnej przestrzeni – 400 hektarów. Wstęp do parku kosztuje 616 DKK. U bram dostaje się mapę, ale niestety żadnego języka poza duńskim na niej nie ma. Nie zrobili nawet obrazków, które sugerowałyby o które zwierzęta chodzi. To poważny minus, bo odnalezienie wybranego zwierzęcia nie znając jego duńskiej nazwy był nie lada problemem. Z drugiej strony była szansa na szybką naukę duńskiego.
Park podzielony jest na sektory tematyczne, tj. zwierzęta zamieszkujące na wolności ten sam teren przebywają wspólnie ze sobą. Dostęp do sektora jest przez specjalne progi, które są nie do przejścia dla zwierząt. Bardziej niebezpieczne zwierzęta – jak np. białe wilki – umieszczone są w wydzielonej strefie do której prowadzi śluza. Auto wjeżdża do śluzy, zamykane jest przejście a następnie otwierany wyjazd. W strefach niebezpiecznych zwierząt zabronione jest wychodzenie z samochodu i otwieranie okien. W pozostałych miejscach można swobodnie opuścić pojazd, ale jest zalecenie by nie zbliżać się do zwierząt na odległość mniejszą niż 2 metry.
Oprócz dużych sektorów jest także wydzielona strefa dla kóz – ogrodzona płotem. Tygrysy Syberyjskie natomiast mają zamkniętą przestrzeń (podobnie jak w zoo), a oglądać je można przez grubą szybę.
Karmienie małp
Ciekawie rozwiązano zwiedzanie terenu na którym mieszkają małpy. Jest tam specjalny pojazd z wagonikami, którymi poruszamy się wewnątrz sektora z małpami. Wagoniki te wyposażone są w rynienki z otworami dającymi możliwość wsypania pokarmu na zewnątrz. Pokarm otrzymuje się przy wejściu do pojazdu. Małpy nauczone, że w ten sposób są karmione wskakują na jadący pojazd, trzymając się ścian sięgają pokarm i odskakują dalej. Są wszędzie: na drzewach, na trawie, wskakują na dach, ześlizgują się na ściany pojazdu. Jest ich około 300, a więc jest całkiem wesoło. Przejażdżka ta trwa kilka minut i jest bezpłatna.
Po środku parku znajduje się arboretum z przepięknymi drzewami, przy alejkach umieszczono klatkami z mniejszymi zwierzętami. Spacer po arboretum przypomina spacer po ogrodzie botanicznym.
Nieproszony gość
Tuż przed samym wyjazdem z parku dziewczyny zatrzymały się przy kucykach. Przez nieuwagę zostawiłem uchylone drzwi od samochodu. Wykorzystał to jeden z koni, który postanowił zapakować się do auta i sprawdzić czy nie ma tam czegoś do jedzenia. Śmiechu było co niemiara – zresztą zajrzyjcie do filmiku – złapałem ten moment. W filmiku wizyta zawarta jest od 4:17 do 8:04 minuty.
Cena za wstęp do parku jest porażająca, ale warto choć raz mieć takie doświadczenie w swoim życiu. Dla dzieci to niesamowite przeżycie móc zobaczyć z bliska zwierzęta często niespotykane w żadnym ZOO, móc pogłaskać małe kozy, osiołki, koniki. Jednym słowem warto.