Dzień 5 naszej letniej wyprawy rozpoczęliśmy od placu zabaw na kempingu w Skagen. Dzieci nie odpuszczą każdej okazji do zabawy. Przed nami kolejny odcinek drogi – Jutlandia Wschodnia – dziś jedziemy półwyspem na południe.
Po śniadanku ruszyliśmy do położonego na północ od Skagen przylądka Grenen – miejsca, gdzie Morze Bałtyckie spotyka się z Morzem Północnym, a fale tworzą widowiskową walkę ze sobą.
Poranek był bardzo słoneczny i dobrze, bo bez przeszkód udało nam się dotrzeć do punktu styku obu mórz, a następnie wrócić do auta. Gdy zapakowaliśmy się i ruszyliśmy w kierunku autostrady niestety pogoda się trochę zepsuła i pojawił się deszcz.
Niestety popsuło nam to trochę plany, gdyż chcieliśmy zobaczyć zabytkową dzielnicę Aarhus – Den Gamle By. Miejsce urokliwe, przedstawiające jak żyli ludzie w różnych epokach. Niestety w deszczu nie byłaby to żadna przyjemność. Może następnym razem.
Plan B (na niepogodę) powstał bardzo szybko. Aarhus to duże miasto i na przedmieściach zauważyliśmy Ikeę. W ten oto sposób połączyliśmy przeczekanie złej pogody z obiadem w restauracji. Obiady identyczne jak w Polsce. Ceny też jakieś takie bardziej przystępne niż w okolicznych punktach gastronomicznych.
Pogoda tego dnia była w kratkę, przelotne deszcze, dużo chmur, za chwilę przejaśnienia.
Najwyższy punkt Danii – Ejer Bavnehøj
Jadąc autostradą zjechaliśmy zobaczyć najwyższy punkt Danii – Ejer Bavnehøj. Miejsce to jest naturalnie najwyższym punktem kraju. Choć jak później sprawdziliśmy trochę to zabieg marketingowy, bo chcąc być precyzyjnym to punkt ten jest trzecim co do wielkości najwyższym punktem, a nie pierwszym. Ma jednak przewagę taką, że na jego szczycie jest umiejscowiona 13 metrowa budowla zbudowana w 1924r., na którą można wejść i można podziwiać z góry panoramę okolicy. Pozostałe dwa wyższe punkty są albo w lesie, albo otoczone farmą. Wzniesienie to ma wysokość 170,35 m. n.p.m. W dawnych czasach wykorzystywane było do wypatrywania zbliżającego się wroga.
Z Arhus dalej jechaliśmy na południe skręcając przed miejscowością Frederica na półwysep Trelde Næs. Tam zlokalizowany był kemping na którym mieliśmy spać. Kemping z basenem, ale to nie powinno już nikogo dziwić. Nauczeni doświadczeniami ze Skagen kąpiel w basenie zostawiliśmy na poranek.
MyCamp Trelde Naes Camping
Kemping MyCamp Trelde Naes położony był na szczycie półwyspu o klifowym zboczu, a na dół prowadziły schody. Brzeg morza w tym miejscu był bardzo mocno zarośnięty przez wodorosty, więc na morską kąpiel nie bardzo się to miejsce nadawało. W wodorostach żyły kraby. Mogłaby to być kolejna przeszkoda, by do wody nie wchodzić.
Na brzegu był pomost, na którym niemiecka rodzina łowiła kraby na przynętę. Ciekawy widok, którego z pewnością nad polskim morzem nie zobaczymy.
Wieczór, aż do zachodu słońca spędziliśmy na placu zabaw bawiąc się do upadłego. Później po ciemku przy świetle latarni szliśmy na nocleg w naszym namiocie.
Zapraszamy też do obejrzenia filmiku z tego dnia: