Jak już wspomnieliśmy odkryliśmy w naszych pociechach narciarzy. Szczególnie zaskoczyła nas Agatka, która to po pierwszym tygodniu jeździła na nartach najlepiej z nas wszystkich.
Będąc w Tatrach Niskich i śpiąc w klimatycznym schronisku górskim udaliśmy się rankiem w dalszą drogę na południe. Tam znajduje się miejscowość Donovaly. Jest to bardzo popularna miejscowość narciarska, głównie za sprawą tego, że lokalizacja sprzyja uprawianiu tego sportu. Jest tam znakomite zaplecze w postaci kilkunastu wyciągów i kilku stoków – całość nosi nazwę Park Snow Donovaly.
Park Snow Donovaly
Szczerze mówiąc planując wyprawę w to miejsce zachęciła nas znaleziona w sieci informacja o atrakcjach narciarskich dla najmłodszych. Mowa o Patty Ski Fun Park. Na miejscu jednak okazało się, że dedykowana jest ona dzieciom, które dopiero pierwsze kroki na nartach stawiają. Dla naszych pociech to zdecydowanie było nieatrakcyjne.
Planowanie podróży z wyprzedzeniem nie znając miejsca w które się jedzie jest swego rodzaju weryfikacją jak rzetelne informacje są publikowane w sieci i czy faktycznie to, że dane miejsce jest zachwalane jako super atrakcja dziecięca nie okaże się w rzeczywistości tworem wyobraźni osoby odpowiedzialnej za marketing danego miejsca. W tym akurat przypadku miało to miejsce. Spodziewaliśmy się czegoś zupełnie innego.
Dokonaliśmy szybkiej analizy sytuacji i wybór padł na duży wyciąg, na który starsze dzieci wybrały się z tatą, a Justyna z mamą spędziła czas na sankach. Nieopodal wyciągów jest wypożyczalnia sprzętu zimowego i udało nam się skompletować narty. Do kompletu jeszcze skipass na 2 godziny zabawy i w górę na stok!
Ktoś kto pierwszy raz widzi nasze dzieci często bywa zaskoczony. Tym razem Agatka zaskoczyła pana obsługującego wyciąg orczykowy. Wyciąg ten różnił się od tego, którego znaliśmy z Gliczarowa. Tu, nie dość że nachylenie większe, większa szybkość i w dodatku szarpie. Pan stwierdził – taka mała? Nie da sobie rady. No i proszę – wjechała na samą górę bez żadnego problemu. I to żeby raz…
Zabawa była tak fajna, że tak naprawdę zgubiliśmy rachubę ile razy wjeżdżaliśmy na szczyt stoku. Na zmianę wyciągiem krzesełkowym i orczykowym. Po stoku łagodniejszym, jak i po tym trudniejszym o większym nachyleniu.
Sprzęt narciarski
Zrobiliśmy jeden błąd. Nie kupiliśmy sprzętu narciarskiego przed wyjazdem w góry. Ale kto mógł przewidzieć, że dzieci zdobędą tak szybko umiejętności. Kosztów wypożyczenia sprzętu wolę nie wspominać, bo portfel dość na tym ucierpiał. Teraz już wiemy, że zimą w góry musimy zabrać własny sprzęt. Gdy w grę wchodzi wypożyczenie 4 kompletów nart (a niebawem 5) ilość gotówki zostawionej w wypożyczalni jest niemała.
Gdy skończyły nam się skipassy udaliśmy się do wypożyczalni oddać sprzęt i ruszyliśmy w drogę do kolejnego miejsca noclegowego.
Turčianske Teplice
Tym razem nocleg znaleźliśmy w zameczku Chateau Diva w miejscowości Turčianske Teplice. W bardzo atrakcyjnej cenie otrzymaliśmy mieszkanko dwupoziomowe z kuchnią, sypialnią, salonem i łazienką. Aż nadto na nasze potrzeby.
Obiadokolację zjedliśmy w centrum miejscowości. Wybór padł na restaurację Koliba Zuzanka, która to została polecona przez właścicielkę miejsca noclegowego. Przy okazji załapaliśmy się na rabat dla osób korzystających z oferty noclegu.
Postanowiliśmy skosztować specjałów kuchni słowackiej. Padł wybór na kluski z bryndzą. Specyficzny smak. Mi nie za bardzo podszedł, Ani smakowało.