Trips With Kids

Demianowska Jaskinia Wolności

Będąc w Tatrach Niżnych nie sposób było przejechać obojętnie obok najpiękniejszych jaskiń na Słowacji. Postanowiliśmy wybrać się do najpopularniejszej jaskini – Demianowskiej Jaskini Wolności.

Jaskinia-Wolnosci-1

Aby dotrzeć do Jaskini należy z Liptowskiego Mikułasza jechać na południe, minąć węzeł autostradowy i dalej drogą nr 584 kierować się w kierunku Doliny Demianowskiej. Tuż przy drodze znajduje się ładnie oznaczony parking z dużym napisem Demänovská jaskyňa slobody. Z parkingu należy udać się kilkaset metrów drogą pod górę by dotrzeć do wejścia. Wejście zlokalizowane jest w dużym budynku, w którym na piętrze znajduje się hotel.

Parking

Kilka słów o tym, jak Słowacy na turystach zarabiają. Po pierwsze parking – jedyne 5 Euro za to, że można pozostawić swoje auto na parkingu leśnym. Dalej – opłaty za wejście w miarę normalne (8 Euro dorosły, 4 Euro dziecko). Jeszcze jedna opłata, która była dość dziwna – fotografowanie za 10 Euro, które wydało nam się dość mocno nieuzasadnione. Ciekawostką jest to, że fotografowie dostają specjalną odblaskową etykietkę dzięki której mogą swobodnie robić zdjęcia.

Zwiedzanie jaskini

W jaskini dostępne są dwie trasy. My wybraliśmy krótszą, gdyż nie wiedzieliśmy do końca jak dzieci zniosą takie zwiedzanie wnętrza ziemi. Zobaczyliśmy to, co najładniejsze wewnątrz. Jaskinia jest bardzo ładna i zrobiła na nas wrażenie. Trasa krótsza ma długość 1150m i różnicę wysokości 86m – zwiedzanie jej trwa godzinę.

Jaskinia-Wolnosci-2

Wejście do środka możliwe jest tylko w ramach grupy zorganizowanej, która startuje co 1,5h. Planując wyprawę do jaskini warto pamiętać o tym, że jest ona zamknięta w każdy poniedziałek. Fajne było to, że wycieczka prowadzona była w języku polskim. Większość turystów w naszej grupie pochodziła właśnie z Polski. Przygotowana trasa była bardzo profesjonalnie. Wszędzie światła, tak więc wchodziło się do środka bez latarek, co pewien czas stacje postojowe gdzie czekano na to aż cała grupa dotrze w jedno miejsce. W tym czasie z głośników odtwarzane było nagranie opowiadające o miejscu w którym się aktualnie znajdowaliśmy.

Wewnątrz jaskini przez cały rok panuje temperatura 7°C i spora wilgotność. Odwiedzając jaskinię zimą było tam nawet cieplej niż na dworze.

Dzieci nasze dzielnie pokonały trasę. Łatwa nie była, bo do pokonania było 900 schodów. Jedynie Justyna miała wolniejsze tempo od reszty grupy i koniec końców trasę pokonała na rękach u taty. Wynagrodziła to tym, że całą drogę opowiadała jak to ona zna się na jaskiniach i że tu nietoperze mieszkają. Było bardzo wesoło.

Po zwiedzaniu jaskini zrobiliśmy się głodni. Po drodze zatrzymaliśmy się w Mikułaszu w restauracji Atlas. Tu popularność miejsca obiadowego nas zaskoczyła, bo nie było wolnego stolika. Na szczęście obsługa lokalu wykazała się otwartością i wpuściła nas do drugiej części restauracji – do strefy VIP. W iście luksusowych warunkach zjedliśmy tam obiad. Tani i dobry, więc śmiało restaurację tą możemy polecić.